Wiadomości


Pomaganie nie jest łatwe, ale „Mimo Wszystko” warto
23 marca 2023
Czy trzeba porzucić pasjonującą pracę, aby być bardziej dla innych? Nie trzeba – od lat udowadnia to aktorka i prezes Fundacji „Mimo Wszystko” Anna Dymna. Co więcej – jak sama podkreśla – bezinteresowna miłość daje niezwykłą radość i siłę do życia.

Ma Pani na koncie wiele wspaniałych ról. Czy z którąś z granych postaci utożsamia się Pani szczególnie?
Trudno jest odpowiadać na to pytanie. Zawsze najbardziej utożsamiam się z rolą, nad którą w danym momencie pracuję. Zanim przyjmę propozycję, wnikliwie przyglądam się postaci, którą mam grać, i zastanawiam się, co mnie do niej najbardziej zbliża, co mnie w niej interesuje, co jest dla mnie tajemnicą do odkrycia, które emocje wpisane w tę rolę są mi bliskie. Często musiałam sobie wiele rzeczy wyobrażać, ale coraz częściej gram problemy, których sama dotknęłam czy dotykam w życiu. Oczywiście łatwiej utożsamiać mi się z postaciami w moim wieku. Kiedyś byłam po prostu Marysią Wilczur, Anią Pawlaczką... – ich zachowania, reakcje były dla mnie naturalne. Teraz wiarygodnie i z pełną świadomością uczuć wcielam się w role kobiet starych, chorych, samotnych. Z radością przyjęłam propozycję od Jana Holoubka i zagrałam w „Wielkiej wodzie” rolę Leny Tremer. Rozumiem dobrze jej dramat związany z przemijaniem, samotnością, zmianą wyglądu, wstydem – ból, jaki dotyka wiele starzejących się artystek. Są też role, które niosą w sobie podobne do moich przekonania, postawy moralne, etyczne, bliski mojemu stosunek do życia. Dlatego z radością w filmie „Johnny” byłam przez chwilę matką ks. Kaczkowskiego, matką, która wierzy synowi, kocha go, uczy miłości i mówi: „Synu, rób to, co podpowiada ci intuicja”. Też miałam taką matkę.
Z tej miłości do człowieka 20 lat temu zrodziła się fundacja „Mimo Wszystko”? W jaki sposób odkryła Pani w sobie tę misję niesienia pomocy?
Nie planowałam tego. Co więcej, powołując fundację, z niczego nie zrezygnowałam. Nadal gram i realizuję swoją pasję. Nie było tak, że pewnego dnia powiedziałam: „Będę ludziom pomagać”. Wszystko u mnie dzieje się powoli, harmonijnie, samoistnie. [śmiech] Wszystko ma korzenie w dzieciństwie.
Stosunek do ludzi, odruch niesienia pomocy, uczciwość, miłość do życia... – to rośnie w nas, wraz z nami. Przez
ponad 50 lat uprawiam zawód, który jest wnikliwą próbą zrozumienia drugiego człowieka, wczucia się w jego sytuację.
Żeby wiarygodnie zagrać jakąś rolę, najpierw muszę zrozumieć, dlaczego moja bohaterka pije, kocha, nienawidzi,
wpada w agresję, jest szczęśliwa. Ten zawód uczy otwartości, wrażliwości i współodczuwania – dlatego jest taki piękny. A więc trzeba być otwartym na to, co przyniesie życie… Tak. Pewnego dnia skontaktował się ze mną ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który prowadzi w Radwanowicach pod Krakowem schronisko dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. Zaprosił mnie na przegląd teatralno-muzyczny zorganizowany dla podopiecznych z kilku ośrodków terapeutycznych. Bardzo się bałam, ale byłam ciekawa i ... pojechałam. Pierwszy raz zetknęłam się z takimi ludźmi.
Przez pierwszych 5 minut pobytu w ośrodku myślałam, że zwariuję. Znalazłam się na innej planecie. Jacyś ludzie
mnie ściskali, całowali, mówili do mnie „mamo”. Po chwili czułam się już najbardziej kochaną i potrzebną osobą na
świecie. Otworzyło się we mnie coś dziwnego, poczułam, że jestem wśród ludzi, którzy nie traktują mnie jak znaną
aktorkę. Byłam wreszcie zwyczajnym człowiekiem. Tak się zaczęło. Weszłam w to życie, poznawałam ich radości, smutki, cierpienia, trudności, los dorosłych osób z intelektualną niepełnosprawnością.
Zaprzyjaźniłam się z nimi, pokochałam po prostu. Zaczęłam pomagać terapeutkom, robić z nimi przedstawienia teatralne.
To był bodziec do działania?
W 2002 roku zaczęłam prowadzić program „Spotkajmy się”. Do dziś zresztą to robię. Rozmawiam przed kamerami
z ludźmi chorymi, niepełnosprawnymi, walczącymi z nałogami. Wtedy po raz pierwszy zaczęłam dostawać listy z pytaniami: „Czemu Pani fundacji nie prowadzi?”. Byli chętni do przekazania sporych pieniędzy, bym pomagała konkretnym osobom. Pojawiały się problemy w Radwanowicach. Część podopiecznych Fundacji im. Brata Alberta, mieszkańców schroniska, straciło prawo do korzystania z warsztatów terapeutycznych. Musiałam coś zrobić, by nie zauważyli, jak traktuje ich los. Szybko zarejestrowałam Fundację „Mimo Wszystko” i na terenie ośrodka w Radwanowicach otworzyłam Warsztaty Terapii Artystycznej. To był początek... dokładnie dwadzieścia lat temu. Jestem prezesem wolontariuszem. Mam wspaniałych pracowników, świetnych fachowców i pasjonatów... Staramy się, by codziennie ktoś dzięki nam mógł się uśmiechnąć. Prowadzimy wiele projektów i dwa ośrodki terapeutyczne. Zajmujemy się często bardzo trudnymi, dramatycznymi losami, ale mamy swoich mistrzów, autorytety, przyjaciół, takich jak: Małgosia Chmielewska, Ewa Błaszczyk, Jurek Owsiak, Wojtek Bonowicz, i zawsze możemy liczyć na radę, wsparcie, pomoc wzajemną. Poza tym wspiera nas cała rzesza artystów, aktorów, wokalistów, dziennikarzy i wolontariuszy. Dlatego wiem, że świat jestmimo wszystko piękny.
Pomaganie brzmi dumnie, ale na pewno to dobro okupione jest też wieloma wyrzeczeniami. W jaki sposób każdy z nas może wesprzeć te działania?
Niezwykłym wsparciem był 1% podatku, a teraz to już 1,5%. Przekazane dobrowolnie i świadomie przez ludzi z całej
Polski pieniądze są dla mnie magiczne i święte. Konkretne, bo właśnie razem z darczyńcami, w dużej części z odpisów od podatku, wybudowaliśmy na dziesięciolecie fundacji „Dolinę Słońca” – piękny, nowoczesny ośrodek terapeutyczny w Radwanowicach, a potem także warsztaty terapeutyczne nad morzem, w Lubiatowie. Na dwudziestolecie fundacji, o ile uda nam się pozyskać pieniądze, postawimy w Lubiatowie pięć domków. Docelowo planujemy postawić ich tam dziesięć.
To jest moje wielkie marzenie. Otworzymy w Lubiatowie, w lesie nad Bałtykiem, całoroczny ośrodek dla osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Razem można wiele, nie trzeba wcale być bogatym, żeby wspierać dobre cele. Nawet najdrobniejsze wpłaty dają nam siłę, radość i możliwości konkretnego działania. Na naszej stronie internetowej są szczegóły, jak pomóc; ale można tam też przeczytać, co i dla
kogo robimy. A dzieje się u nas naprawdę dużo.
Jakie wyzwania widzi Pani w funkcjonowaniu organizacji pozarządowych?
Czasy są trudne, coraz więcej ludzi potrzebuje pomocy i to jest wyzwanie. Nie lubię mówić o problemach. Po czasie pandemii i w kryzysie, jaki powoduje wojna w Ukrainie, trudniej jest pobudzić ludzi do działania. Jest więcej zniechęcenia i wycofania. A wsparcie jest coraz bardziej potrzebne. Często zmieniają się przepisy, dużo jest czynności administracyjnych. By nie pogubić się w tym gąszczu i nie popełnić jakiegoś błędu, fundacja musi zatrudniać fachowców, prawników, by wszystkie nasze działania były przejrzyste. Jeśli ktoś chce wspierać odpisem podatkowym jakąś fundację, powinien sprawdzić, czy jest zarejestrowana, kto ją prowadzi, czy działa zgodnie z założonymi celami. Oczywiście, w imieniu pracowników i podopiecznych mojej Fundacji „Mimo Wszystko” serdecznie dziękuję za życzliwość i każdą złotówkę. Dzięki Wam życie wielu bezradnych i samotnych ludzi stało się
lepsze. Oni sami nie potrafią podziękować, ale ich uśmiech rozjaśnia nasz świat.
Od lat jest Pani blisko osób zmagających się z wieloma poważnymi problemami, jednocześnie doceniających każdy dzień. Co Pani zdaniem w życiu jest najważniejsze?
Kiedyś przeczytałam zdanie, którego długie lata nie rozumiałam: „Naszym obowiązkiem na ziemi jest – być szczęśliwym”. Myślałam sobie: to co mają powiedzieć ludzie, którzy cierpią, są na wózkach, sparaliżowani. Potem zobaczyłam, że oni potrafią się odbić od tego cierpienia, walczyć o każdy oddech, potrafią być szczęśliwi i kochać życie. I wiem już na pewno, że miłość jest najważniejsza. To jest energia, która dodaje siły i nadaje sens wszystkiemu, co robimy. Pomaga nawet w najtrudniejszych chwilach. I tylko ona może uratować ten nasz smutniejący świat. Niech to będzie przesłanie dla każdego z nas... Dziękuję za rozmowę.

          EFRF          innowacyjna gospodarka          parp
Masz pytania?
Wyślij formularz, a skontaktuje się z Tobą nasz specjalista.
Jesteśmy na Facebooku!
Copyright ® LICZYK Sp. z o.o. | Tworzenie stron internetowych JELLINEK studio
Google+ Tagi